Niecyfrowi rodzice gubią dzieci w sieci

Obniżający się wiek, w którym dzieci zaczynają korzystać z internetu i coraz więcej czasu spędzanego przez nie w sieci nie przekładają się na wzrost świadomości rodziców o potencjalnych zagrożeniach, które w wirtualnym świecie czekają na najmłodszych. Przez to często nie są w stanie zapewnić im wystarczającego bezpieczeństwa.

W domu, w szkole, u znajomych, w drodze, w miejscach publicznych - dzieci i nastolatki coraz częściej nie wyobrażają sobie dnia bez internetu. Z siecią łączą się nie tylko za pomocą komputerów, ale coraz częściej telefonów. Jak często? Z raportu "Nastolatki 3.0" (2019), przygotowanego przez PIB NASK, wynika, że zdecydowana większość populacji młodego pokolenia wiele razy dziennie lub cały czas korzysta z internetu w domu (95,4 proc.), rzadziej w szkole (41,2) lub u znajomych (21,7). Średnio młodzi korzystają z sieci ok. 4 godz. 12 minut dziennie (w poprzedniej edycji było to 3 godz. 40 min), przy czym zdecydowanie częściej wykorzystując do tego telefon, niż komputer, laptop czy tablet.

Reklama

Co może niepokoić, samodzielnie korzystać z internetu zaczynają coraz młodsi. Średnio wiek inicjacji to 7,5 roku (w 2017 r. było to jeszcze 9 lat i 7 miesięcy). Zdarza się jednak, że już 3-5 latkowie samodzielnie łączą się z siecią.

Co robią dzieci i nastolatki w sieci? Korzystanie z serwisów społecznościowych (59,4), kontakty ze znajomymi (61), słuchanie muzyki (65,4) i oglądanie filmów (62,1) - to główne aktywności dla większości z nich. Spora część wykorzystuje zasoby dostępne w sieci do poszerzania wiedzy w ramach swoich zainteresowań, hobby (37,1), odrabiania lekcji (50,6), poszukiwania bieżących informacji (18,9), poszerzania wiedzy potrzebnej do szkoły (15,5). Prawie 41 proc. gra w gry online (dane z raportu Nastolatki 3.0).

Różnice pokoleń

Internet dla młodego pokolenia pełni znacznie większą rolę w porównaniu do pokolenia ich rodziców. Dla młodych granice między światem wirtualnym, a realnym, internetowym, a fizycznym, offline a online zacierają się. Widoczne jest to nie tylko w podziale czasu, który spędzają w każdym z nich, ale również nakładaniu się na oba tych samych aktywności i zajęć. Młodzi w sieci szukają przyjaźni, które często przenoszą do świata rzeczywistego (i odwrotnie). Chcą być, a wręcz potrzebują być cały czas w kontakcie ze swoimi znajomymi. Uczą się, szukają rozrywki tak offline, jak i online, niekiedy z znacząco większym naciskiem na tę drugą sferę. To znak współczesnych czasów. Nie będzie od tego odwrotu, tym bardziej, że coraz więcej aktywności przenosi się do sieci. Co może jednak niepokoić, to stan, w którym rodzice nie nadążają za swoimi dziećmi i często nie zdają sobie sprawy z tego, co robią ich podopieczni w internecie.

Rodzice nie mają wiedzy, kiedy ich dzieci korzystają z internetu, a zdecydowana większość (91,8 proc.) jest przekonana, że ich dzieci korzystają z sieci głównie w godzinach popołudniowych i wieczornych (16.00- 22.00). Tylko 1,8 proc. rodziców zadeklarowało, że ich dziecko korzysta z internetu po godzinie 22.00, natomiast robi tak 7,7 proc. nastolatków - wynika z badania NASK-u Rodzice "Nastolatków 3.0".

Czas jaki rodzice poświęcają w ciągu dnia na korzystanie z internetu to najczęściej (dominanta) od 15 minut do 1 godziny (27,7 proc. wskazań). Powyżej 8 godzin dziennie w sieci spędza niewiele ponad 3 proc. rodziców. Najpopularniejsze aktywności w sieci to dla nich korzystanie z poczty e-mail (60,5 proc.), załatwiania spraw urzędowych i/lub płacenia rachunków (47,7 proc.) oraz spraw zawodowych (38 proc.) korzystania z mediów (37,8 proc.) i zakupów (34 proc.).

Od razu rzuca się w oczy zupełna odmienność dwóch światów: tego reprezentowanego przez dzieci i tego, który jest charakterystyczny dla rodziców. Ta rozbieżność może z jednej strony być punktem wyjścia dla wspólnych inicjatyw i wymiany doświadczeń, z drugiej - stanowić barierę braku zrozumienia i zniechęcać każdą ze stron do budowania relacji opartych o zaufanie i wzajemnym wsparciu. A to powinno być podstawą do tego, by zapewnić dziecku bezpieczeństwo w sieci. Internet to nie tylko miejsce do poszukiwania informacji i rozwoju kreatywności młodych, ale również zagrożenia, które w skrajnych przypadkach mogą prowadzić do poważnych konsekwencji.

- Jeżeli staramy się być dobrymi rodzicami, troskliwymi rodzicami, to zawsze znajdziemy sposób, nawet jeśli czujemy się niekompetentni w niektórych technicznych rzeczach. Chcemy być i powinniśmy być przewodnikiem dla dziecka. I nieważne w związku z tym w jakim świecie funkcjonuje. Jeżeli w świecie realnym jesteśmy w stanie troszczyć się o nasze dziecko, zapobiegać różnego rodzaju zagrożeniom, to mamy dokładnie takie same kompetencje, uprawnienia i obowiązki w świecie wirtualnym - tłumaczy Zagórski.

Cyfrowy, a jednak realny

Prawie wszyscy ankietowani nastolatkowie w badaniu NASK deklarowali, że przebywali w sieci dłużej, niż pierwotnie planowali (83,3 proc.), a ponad połowa, iż poprawiała swój nastrój poprzez korzystanie z internetu (66,4 proc.) lub odczuwała poirytowanie, gdy internet przestał działać lub nie miała do niego dostępu (64,2 proc.). Dodatkowo, co 3. nastolatek rezygnuje z obowiązków szkolnych, aby móc korzystać z internetu (29,8 proc.) a co 5. rezygnuje ze snu (21,4 proc.) lub okłamuje rodziców (19,4 proc.).

Także, rodzice sygnalizują, iż często zdarza się, że ich dzieci przez korzystanie z sieci zaniedbują obowiązki domowe (44,6 proc.) oraz szkolne (34 proc.), odczuwają zdenerwowanie, kiedy nie mogą skorzystać z telefonu (29,5 proc.) i ukrywają faktyczny czas przebywania w sieci (21,9 proc.) a nawet faworyzują internetową formę spędzania czasu, rezygnując ze spotkań z przyjaciółmi czy rodziną (21,9 proc.). Dodatkowo, problemem jest coraz wcześniejszy dostęp do internetu najmłodszych - już nawet kilkulatków.

Uzależnienie to jedno z zagrożeń jakie internet niesie. To jednak wierzchołek góry lodowej. Kradzież zdjęć, fotomontaż i manipulacja zdjęciami, kradzież danych, trolling i - szeroko rozumiany - hejt w sieci czy podszywanie się pod inne osoby - to dzisiaj codzienność. A młodzi użytkownicy internetu nie zawsze są w stanie radzić sobie z tego typu zjawiskami lub nie wiedzą, jak reagować na poszczególne z nich. A to jeszcze nie wszystko. Wykluczenie przez rówieśników boli tak samo w świecie fizycznym, jak i cyfrowym, a na szantaż czy groźby młodzi reagują tak samo emocjonalnie w offline, jak i online. Poczucie bezpieczeństwa i anonimowości w internecie sprawia, że z jednej strony dzieci mogą być bardziej ufne. A jednak sieć to przestrzeń, w której są i działają ludzie z nie do końca szlachetnymi zamiarami.

Pedofile podszywają się pod dzieci na czatach, komunikatorach lub forach. Pornografia i patostreamy są na wyciągnięcie ręki. A tego typu treści dla młodych użytkowników, których system wartości dopiero się kształtuje budują patologiczne obrazy społeczne, rodziny, znajomych, związku. Dostęp do treści szkodliwych: propagujących przemoc, agresję, okaleczenia, nasyconych wulgaryzmami - jest coraz szerszy. Patostreamy budują patologiczne wzorce społeczne.

Nie czekaj. Reaguj

Zakazy nie pomagają. To co zabronione kusi bardziej. Tym samym zamiast tworzyć kolejne bariery - lepiej zrozumieć, czego dziecko w sieci szuka i jak spędza czas w wirtualnym świecie. Dla niego to taka sama przestrzeń jak podwórko czy szkoła.

- Musimy przełamać nasze obawy związane z tym, że czegoś nie rozumiemy w tym internecie. Jak pomyślimy na spokojnie, co się dzieje w świecie fizycznym, to nie wiemy, jak wyglądają dyskoteki. Nie chodzimy, a jednocześnie ustalamy zasady dziecku: mówimy, że ma wrócić do domu o konkretnej godzinie, ma informować, gdzie jest. Ustalanie zasad funkcjonowania w sieci wspólnie z dzieckiem jest podstawowym elementem, który nam pozwoli na to, by zrobić następne kroki. Dzieci patrzą na to, co robimy. Słuchają. Oczywiście nigdy nie będziemy mieć 100 proc. kontroli nad tym, co robią dzieci. W świecie fizycznym też nie mamy. Chodzi o to, żeby dzieci miały takie poczucie, że my to obserwujemy, że jesteśmy obok, że mogą się do nas w każdej sprawie zwrócić. Nie tylko w każdej sprawie z świata fizycznego, ale również z równie ważnego dla nich świata wirtualnego, że mogą się podzielić swoimi obawami. Najgorszą rzeczą jest taka postawa, która niestety ma miejsce, kiedy bycie dziecka w internecie jest dla nas wybawieniem: dajemy mu laptopa, smartfon i mamy takie myślenie, że jest spokojne, grzeczne, zajmuje się sobą a my możemy zrobić coś innego. To jest najgorsza postawa. Technologiczne narzędzia, które możemy zastosować są ważne, ale niczego nie załatwiają, a jak badania pokazują czasami prowadzą jeszcze w gorszą stronę niż miały - podkreśla Zagórski.

Prawo do zmiany?

A jeśli już dzieje się w sieci coś złego - należy reagować. W odniesieniu do dziecka szczególnie istotne to, by wiedziało, że zawsze, w każdej sprawie może się do rodzica zgłosić. Każdy z użytkowników internetu może - bardziej lub mniej przypadkowo - trafić na szkodliwe treści. Także dziecko. Często przypadkowo. Co robić w podobnej sytuacji?

Treści szkodliwe, niezgodne z prawem, naruszające ogólnie przyjęte zasady życia społecznego zgłaszać można do administratora strony. To pierwsza linia wsparcia. Z poważniejszymi, jak twarda pornografia, rasizm, ksenofobia, pedofilia - warto zwrócić się na policję lub na dyżurnet.pl, wypełniając, w tym drugim przypadku, prosty formularz. Większość szkodliwych treści, które faktycznie wymagają interwencji podlega pod odpowiednie przepisy prawa już obowiązującego. A to oznacza, że niekoniecznie należałoby tworzyć oddzielne "prawo" w odniesieniu do internetu i zachodzących tam zdarzeń. Niewykluczone jednak, że tak w przyszłości się stanie. Ministerstwo Cyfryzacji, by ocenić niezbędne zmiany prawne, zaczyna nie tylko analizować, jak to wygląda w innych krajach, ale również sprawdzać polskie przepisy pod względem ich adekwatności i przydatności do zdarzeń w internecie.

- Chcemy, żeby w wyniku kampanii "Nie zagub dziecka w sieci" i dyskusji, którą będziemy prowadzić, popatrzeć czy rzeczywiście istnieje potrzeba modyfikacji przepisów. Robimy równolegle analizy tego jak to wygląda w innych państwach UE, jak to wygląda na świecie. Porównamy te narzędzia, które mamy - tłumaczy Zagórski.

Patostreamy, pedofilia, nakłanianie do samobójstwa i wiele innych przypadków naruszenia prawa w sieci, które można by wymieniać są co do zasady najczęściej przestępstwem. W związku z tym jako przestępstwo jest ścigane. A przynajmniej powinno, bo z tym bywa różnie.

- Pierwsza zasada, pierwszy apel jest taki, żeby zgłaszać zdarzenia na policję. Można to zrobić również do dyzurnet.pl, do różnego rodzaju instytucji i administratora strony, bo to jest ich zadanie. Będziemy sprawdzać czy nie należy wprowadzić dodatkowych obostrzeń, zawsze jednak chroniąc tę drugą wartość, bardzo dla nas cenną, czyli wolność w internecie. Musimy znaleźć odpowiedni balans. Nie chcemy zbyt restrykcyjnymi przepisami ograniczać swobody wypowiedzi. Jednym z naszych celów jest sprawdzenie czy te mechanizmy w prawie, które dzisiaj funkcjonują są wystarczające i ewentualnie, jeśli się okaże, że nie to będziemy je zmieniać. Być może trzeba będzie się przyjrzeć kodeksowi karnemu, żeby zwłaszcza te najbardziej drastyczne przypadki penalizacyjnie wzmocnić. Z ministrem sprawiedliwości będziemy na ten temat rozmawiać. Jednym z elementów kampanii jest zgromadzenie informacji, poglądów i przygotowanie na ich podstawie odpowiednich przepisów - zapowiada Zagórski.

OLES

INTERIA
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy