​Cyfrowy świat w szkole nie może stać w kącie

Kiedy internet i technologie cyfrowe wchodzą do szkoły jest z tym kłopot. Bo nauka z wykorzystaniem cyfrowego świata może być fascynująca i dać znakomite efekty, ale trzeba wiedzieć jak uczyć. Nawet jeśli szkoła przyłącza się do cyfrowego świata, to bardzo często natychmiast stawia go do kąta.

Ogólnopolska Sieć Edukacyjna prowadzona przez NASK dostarcza szkołom bezpłatny, wysokiej jakości i bezpieczny internet. Ale wiadomo już, że sam internet w szkole nie wystarczy. To zaledwie dziura w ziemi, w której dopiero trzeba zrobić szalunki i wylać fundamenty. Te fundamenty to kompetencje w korzystaniu z technologii cyfrowych wśród uczniów, i wśród nauczycieli. Na razie nie są one wysokie.   

Oczywiście niemal wszyscy nastolatkowie wiedzą jak ściągnąć apkę i jak jej używać. Zresztą zdecydowana większość z nich korzysta z "netu" poprzez smartfona, a o wiele rzadziej zasiada przed pecetem. Apki z rozmaitymi usługami, głównie komunikacyjnymi, dzielenie się informacjami z najbliższymi, wrzucanie zdjęć na portale, komunikowanie się - do tego głównie służy sieć. Na kolejnym miejscu jest rozrywka. Oglądanie filmów, ściganie muzyki, gry online.

Reklama

Ale żeby korzystać z internetu w sposób twórczy, coś projektować, tworzyć, zamieszczać własne treści - to już rzadkość. Stosunkowo mało też, bo ponad 40 proc. nastolatków, przynajmniej raz w tygodniu szuka informacji ze świata.

Co trzeci nastolatek porównuje w sieci ceny, a ponad połowa czerpie od "wujka Google" wiedzę na temat zdrowia. Zdecydowanie najrzadziej internet jest wykorzystywany do aktywności, którą można określić jako obywatelską. Do wyrażania sprzeciwu, podpisywania petycji online, czy też do dyskusji na tematy społeczne lub polityczne.

Brak przewodników po sieci

Z polskiej edycji europejskiego badania EU Kids Online 2018 wynika, że stosunkowo niewielu młodych ludzi ocenia wysoko np. swoje kompetencje związane z poszukiwaniem i oceną wiarygodności informacji. Wysoko oceniają swoje umiejętności instalowania apki w smartfonie, korzystania z portali społecznościowych, czyli wykonywania najprostszych czynności. Ale im dalej w sieć, tym więcej drzew. Kłopoty mają na przykład z doborem odpowiednich słów kluczowych przy wyszukiwaniu, a to przecież także podstawy.

"(Samoocena umiejętności korzystania z sieci) jest z pewnością bardziej optymistyczna w porównaniu z potencjalnym badaniem, gdzie respondenci musieliby wykazać się rzeczywistymi umiejętnościami" - napisano w podsumowaniu badań EU Kids Online.

A to znaczy, że młodych ludzi, którzy - jak się powszechnie ale nie do końca trafnie wydaje - urodzili się ze smartfonem w ręku, trzeba nauczyć wielu rzeczy. Autorzy badania kładą nacisk zwłaszcza na konieczność nauczenia jak zachować elementarne zasady bezpieczeństwa w sieci oraz na poszukiwanie, selekcję, weryfikację oraz ocenę wiarygodności informacji zamieszczonych online.

Do tego rzecz jasna potrzebni są nauczyciele, bo ok. połowy nastolatków nikt nie uczył zasad życia w sieci, a druga połowę rodzice, których wyobrażenia na ten temat nie musiały być idealny wzorem. Wydaje się, że właśnie szkoła byłaby najlepszym miejscem, żeby zapoznać się ze podstawowymi standardami i pokazać młodym ludziom potęgę i bogactwo sieci. A jeśli szkoła - to oczywiście nauczyciele. 

Tak jednak nie jest. Obraz edukacji medialnej w szkole jest pesymistyczny. Prawie 60 proc. uczniów wskazuje, że żaden nauczyciel nie rozmawiał z nimi o tym, co robią w internecie. W połowie polskich szkół nie były stosowane żadne technologie cyfrowe, a tam, gdzie je stosowano, sprowadzały się do pokazywania przez nauczyciela jego prezentacji.

I tu mamy problem, bo wielu nauczycieli nie należy do pokolenia tubylców w cyfrowej dżungli. Autorzy badań EU Kids Online przyznają zresztą, że o ile badania poświęcone kompetencjom cyfrowym dzieci prowadzi się w wielu miejscach i dość systematycznie, o tyle badaniom ciała pedagogicznego nikt w zasadzie wiele czasu nie poświęcił.

Najwięcej pod tym względem zrobiła OECD, która doszła do przekonania, że kompetencje cyfrowe także nauczycieli są na ogół przeceniane, a przeświadczenie władz odpowiedzialnych za oświatę w różnych państwach, że będą oni umieli wykorzystać technologie w edukacji, jest zdecydowanie na wyrost.

Technologie kontra relacje

Raport OECD z 2015 roku zwraca uwagę także na jedną rzecz bardzo ważną. Technologie - niestety - mogą zakłócać międzyludzkie relacje, a w szkole relację nauczyciel-uczeń. Na przykład kiedy pan strzela slajd za slajdem w powerpoincie, a treści w tym co kot napłakał. To może być przeszkodą dla budowania u uczniów potrzeby głębszego rozumienia.

Żeby internet w szkole nie stał w kącie, ale też nie narobił nieodwracalnych szkód Ogólnopolska Sieć Edukacyjna organizuje konkursy dla nauczycieli, którzy nie tylko mają wysokie kompetencje cyfrowe, ale potrafią je wykorzystać, żeby uczyć w fascynujący sposób. Chodzi w nich także o to, żeby w swoich środowiskach "ewangelizowali" innych pedagogów i dzielili się z nimi umiejętnościami. 

Fundacja Orange jest operatorem europejskiego grantu, dzięki któremu za 40 mln zł zamierza w ciągu czterech lat przeszkolić nawet 75 tys. nauczycieli, którzy ze wsparciem innych specjalistów od technologii i edukacji mogliby w szkołach wprowadzać i rozwijać swoje programy nauczania z wykorzystaniem zasobów cyfrowego świata.   

Jak to może wyglądać? Na międzynarodowej konferencji "Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie" zorganizowanej przez NASK opowiadała o tym Lidia de Reese z organizacji non-profit FSM zajmującej się w Niemczech nakłanianiem dostawców mediów cyfrowych do samoregulacji, ale także tworzącej treści, z których mogą korzystać nauczyciele.

- Chcemy dać nauczycielom odpowiednie umiejętności i wiedzę, żeby mogli je wprowadzać do klas. Chodzi o to, żeby wiedzieli także jak kształtować dyskurs społeczny - mówiła.

Ale chodzi też o stawianie uczniów i nauczycieli w obliczu najważniejszych problemów naszej cywilizacji. Lidia de Reese chce udowodnić, że młodych ludzi można uczyć i przygotowywać do zaprzyjaźnienia się z tym, co wykluwa się dopiero w badawczych laboratoriach.

Sztuczna inteligencja w szkole? Ależ tak!

Zacznijmy od testu: kto wie jak komputer widzi świat? Czerwone, pomarańczowe i zielone koła jedno nad drugim. Co to takiego? Światła na skrzyżowaniu. Od razu wiemy. Ale komputer - niekoniecznie. Robimy mu następny test - kolejne czerwone, pomarańczowe i zielone koła jedno nad drugim. Komputer nauczył się, że to światła na skrzyżowaniu. A tymczasem były to trzy ułożone jedno na drugim jabłka. Okazuje się, że komputer to wcale nie taki bystrzacha. Wie tylko tyle, ile my go nauczymy i wie to tak dobrze, jak go nauczymy.

Materiały o sztucznej inteligencji i uczeniu się maszyn, które stworzyła organizacja FSM, nie są przeznaczone dla nauczycieli konkretnego przedmiotu.  W ramach każdego można wykorzystać jeden z 16 dostępnych na jej stronach (z otwartą licencją) planów lekcji. Nauczyciel historii (albo fizyki, czy wiedzy o kulturze) może na przykład przeprowadzić lekcję na temat "co to są innowacje". Lekcja skupia się wokół tego, co motywowało wielkich wynalazców do tworzenia. Takich jak James Watt czy Thomas Alva Edison.

Ale nowe technologie, a zwłaszcza sztuczna inteligencja, to także jedno z największych wyzwań etycznych naszej cywilizacji. Dlatego lekcje poświęcone są nie tylko temu jak działa uczenie maszyn, wypróbowywaniu aplikacji programistycznych, ale też związanych ze sztuczną inteligencją kwestii etycznych.

- Chodzi też o to, żeby młodzi ludzie zdawali sobie sprawę z tego, jak to wpływa na naszą wiedzę i na nasze społeczeństwo. Jakie rozważania etyczne w związku z tym powinniśmy prowadzić. Bardzo istotne jest, żeby mieli na ten temat zdanie, żeby dyskutowali o tym, jak maja wyglądać przepisy, co powinno być dozwolone, a co nie - mówiła Lidia de Reese.

Platforma FSM pozwala też skontaktować się z ekspertami, współpracować online pomiędzy różnymi grupami w rozmaitych szkołach, uczyć pisać oprogramowanie. Nauczyciele mogą na niej korzystać z pomocy chętnych do współpracy kolegów oraz z najlepszych praktyk innych.

Jacek Ramotowski

INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: NASK | cyberbezpieczeństwo | zagrożenia w sieci | internet
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy